Prawie gotowy Gil.
Z kronikarskiego obowiązku prawie gotowy Gil. Bardzo problematyczna, nie tylko z powodu ubogiej formy, okazała się kalkomania dostarczona przez producenta. Nie udało mi się nakleić żadnego elementu - wszystkie rozpadały się przy najdelikatniejszym dotknięciu. Jedynie numer rejestracyjny dodrukowany samodzielnie znalazł się na modelu - nie wiem co mną kierowało, kiedy przygotowałem tylko numery na kadłub, a nie na wszystko...
Podsumowując model miał być rozgrzewką przed 1/48, okazał się falstartem i technologiczną klapą ale także nauczką na wielu polach.
Podsumowując model miał być rozgrzewką przed 1/48, okazał się falstartem i technologiczną klapą ale także nauczką na wielu polach.
Oooo fajny ptaszek
OdpowiedzUsuńArtur Domanski Taka odmiana ale i podróż sentymentalna. Za komuny nie było nic innego poza Mikro, Siedlcami i tymi szybowcami. Gil był dla mnie pierwszy ;)
OdpowiedzUsuńSebastian Pluta Tak masz rację za komuny nic nie było, a teraz mamy raj.
OdpowiedzUsuń