Warsztat Avia S-92 (Me-262) Revell 1/72
Ponieważ na wszystkich dostępnych zdjęciach budowanego przeze mnie egzemplarza (PL-01), klapy są opuszczone w dół, zdecydowałem się je oddzielić i wychylić. Decyzja przyszła trochę za późno, bo już po sklejeniu skrzydeł. Był to jeden z czynników, który spowodował, że ostatecznie trochę mnie ta operacja przerosła.
Z etapu sklejania modelu na uwagę zasługuje wspomnienie o fatalnym spasowaniu gondol silnikowych do skrzydeł. Operacje szpachlowania i obróbki musiałem powtarzać kilkukrotnie...
W międzyczasie pojawiła się kwestia wnęk podwozia. Od początku było widać, że nic nie widać ;) Wnęki zostały zaślepione przez producenta w skrzydle, mimo że środek w kadłubie miał przygotowane detale. Tknięty uwagami współmodelarzy postanowiłem wspomniane zaślepienie usunąć - na dość późnym etapie. Może nie wyszło to idealnie, ale na pewno jest lepiej, niż miałyby zostać te zaślepki w formie "płaskich dech".
Jeszcze gorsze spasowanie niż gondol, było w przypadku owiewki. To jest druga z rzeczy, która zdecydowanie mnie pokonała. Próbowałem ratować sytuację masą GreenStuffa, ale efekt jest daleki od zadowalającego.
Cały model został na gotowo zapodkładowany antracytowym Bilmodelem.
Następnie niektóre elementy zamalowałem na czarno, inne na biało. Operacja dotyczyła głownie sterów. Na "pokolorowany" podkład naniosłem lakier błyszczący.
Następnym krokiem było naniesienie niezbyt grubej warstwy srebrnej farby Mr. Color C08.
W kolejnym etapie przygasiłem poprzednią warstwę mocno rozcieńczonym białym - w zasadzie takim brudnym thinnerem.
Co ciekawe, teraz wcześniejsze kolorowanie stało się bardziej widoczne.
Następnie, dla ożywienia jednak srebrzanki, naniosłem bardzo cienką, mocno rozcieńczoną kolejną warstwę srebrnej C08. I teraz było prawie dobrze.
Kolejna warstwa to błyszczący lakier bezbarwny Hataki rozcieńczony dedykowanym thinnerem tego samego producenta. Niestety, tu się wydarzyła katastrofa. Czy to za gruba warstwa, czy zbyt agresywne medium - srebro pod spodem miejscami się spaliło :| Tu fotka już po przeszlifowaniu najgorszych miejsc.
Dalej poszło malowanie od nowa - srebrny -> biały -> srebrny. Widać, że efekt końcowy jest mniej spójny, jednolity, choć nie wiem czy to wada... Nadal widać zróżnicowanie kolorów podkładu.
Dalej ponownie lakier bezbarwny Hataki, ale rozcieńczony laquer thinnerem Tamiya i położony cieniej, dał zadowalający rezultat. Następnie kalkomanie - zestaw CMK jest dosyć ubogi, ale takie malowanie... Kalka niby siadła, ale żeby było widać spójnie linie podziału, musiała zostać nacięta.
Komentarze
Prześlij komentarz