Warsztat LF-107 Lunak Modela 1/48

 

Model LF-107 Lunak jest jedyną dostępną miniaturą tego szybowca, a pamięta lata osiemdziesiąte ubiegłego wieku... Zestaw mimo wieku jest przyzwoity, dosyć dobrze spasowany. Do głównych wad należy zaliczyć fatalne, kruche oszklenie (możliwe że to kwestia wieku tworzywa), toporne, wypukłe linie wraz z dość mało finezyjnym odwzorowaniem płótna, fatalnie grube krawędzie spływu skrzydeł oraz słabe wnętrze, odpowiadające standardom epoki opracowania modelu. Tę ostatnią wadę można jednak zniwelować używając dedykowanej blaszki Brengun. Kalkomanie, zapewne wstępnie nieco żółte, w tym momencie nie nadawały się do niczego, zresztą do modelu wybrałem inne, ciekawsze malowanie i kalkomanie musiały zostać sporządzone na zamówienie. 


Zaczynamy, tradycyjnie od środka, tutaj od montażu blaszek i paru innych drobiazgów.


Na lewej burcie postanowiłem wykonać charakterystyczną kieszeń na mapy (i inne skarby ;)). Pierwsza próba z chusteczki higienicznej nie spełniła okecziwań...
Dopiero kolejna, z użyciem grubej folii aluminiowej, zaczęła przypominać coś, czego potrzebowałem.


Dalej montaż i kolorowanie przebiegły dość sprawnie, bez zbędnych niespodzianek. Pedały orczyka są naprawdę małe ;)
















Model sklejał się bardzo dobrze - spasowanie kadłuba i skrzydeł było idealne. Niestety po sklejeniu widać wspomnianą tragiczną grubość krawędzi spływu skrzydeł.


Wspomniana kłopotliwa owiewka - spasowana całkiem nieźle, jednak trafiła mi się w modelu mająca rysy i delikatne pęknięcia. Polerowanie niestety tylko pogłębiło pęknięcie, a kolejne prace związane z maskowaniem i malowaniem pogorszyły jeszcze sprawę. W zasadzie tu podjąłem decyzję o wymianie oszklenia - albo na inny egzemplarz, albo na samodzielnie vakuformowaną.



W rezultacie udało się zdobyć kolejny egzemplarz owiewki, po przepolerowaniu wyglądał bardzo obiecująco...



W międzyczasie z cienkich prętów węglowych wykonałem wskaźniki skrzydłowe/rusztowania pod icki (nie mam pojęcia jak się fachowo nazywa ten element w szybowcu).



Dosyć dużym wyzwaniem było dopasowanie tablicy przyrządów - jest to jedna z całkiem skopanych rzeczy w tym modelu. Po pierwsze sama tablica była za szeroka, po drugie w prawidłowej pozycji nie miała się czego trzymać...


Po wstępnym podkładowaniu okazało się, że plastik jest jakiś "dziwny" i niejednorodny... Tu jeszcze myślałem że warstwa podkładu załatwi sprawę.

W miejscach, w których trasowałem linie, w dokładnej oceny powierzchni, natrysnąłem cienką warstwę srebrnej farby.


Całość modelu postanowiłem zapodkładować cienką warstwą różowej farby Bilmodel będącej mieszanką białego z odrobiną czerwonego. Róż daje dobre rezultaty jako podkład pod żółty, ma jednak tę wadę, że nieco ociepla finalny odcień. Podkład uwypuklił fatalny stan powierzchni - związany z wcześniejszą obróbką, ale także z dziwnym rozwarstwieniem materiału plastikowego.
 

W ramach ratowania powierzchni cały model pokryłem podkładem Mr. Surfacer 500, w celu wyrównania powierzchni, oczywiście poprzez przepolerowanie całości drobnym papierem ściernym. 

Tu widać jeszcze poprawki na dolnej powierzchni, głownie w rejonie przyklejonych elementów fototrawionych.

Następnie cały model przemalowałem drobnym białym podkładem Mr. Surfacer 1500. Zrezygnowałem z różowego podkładu, aby nie mnożyć kolejnych warstw, a także z powodu wspomnianego wcześniej ryzyka zbytniego ocieplenia finalnego koloru.


Wreszcie właściwe malowanie - żółty Bilmodel 114 Border Guard. Mimo niezłego krycia, model wymagał dwóch warstw.





Dalej maskowanie i malowanie trójkątnych pasów - czerwonych (Mr. Color C??) oraz pomarańczowych (Tamiya X-6)


Przy okazji namalowałem również czeską flagę.


Tu należy zrobić pewną dygresję. Ze względu na to, iż żółty kolor jest nie należy do najłatwiejszych do aplikacji, dodatkowo w połączeniu z ostrymi krawędziami innych kolorów, proces malowania nie przebiegał tak gładko jak powyżej. Poprawki, ponowne maskowanie, kolejne poprawki, usuwanie niedoskonałości - np. w jednym miejscu zrobił się pokaźny zaciek - zajęły naprawdę sporo czasu. Brak dokumentacji zdjęciowej związany jest z pośpiechem i małą atrakcyjnością materiału ;)

W międzyczasie wykonałem jeszcze malowanie drewnianej płozy - przy pomocy akrylowego zestawu Life Color do... skóry.


Prawie na sam koniec zostały nałożone kalkomanie - wykonane na zamówienie (Mr. Decal) miały dość gruby film i wymagały przeszlifowania.


Na sam koniec okazało się, że jest jeszcze jedne gruby problem. Maskowanie owiewki nie wytrzymało tylu warstw i miejscami podeszła farba... Jak by tego było mało, chyba poprzez jakiś naprężenia po przyklejeniu, szkło pękło w miejscu wcześniej zapolerowanych rys... Udało się tylko nieco uratować sytuację, jednak prawdopodobnie w przyszłości wymienię oszklenie na vaku.


Niebawem galeria gotowego modelu.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Galeria "pocztowego" Spitfire Vb

Festiwal Jaworzno 2024

Warsztat Spitfire Vb Tamiya 1/48