Fokker Dr.1 Meng 1/32 - warsztat
Model został opracowany przez nieistniejąca już firmę Wingnut Wings, a wydany przez Meng. Niestety widać, że część wyprasek nie została dopracowana na poziomie Wingnuta, choć wydaje się, że udało się uzyskać przyzwoitą miniaturę Fokker Dr.1. Samolot powstawał w Modelarni Agtom w Krakowie w ramach półrocznych warsztatów - poniżej fotograficzna relacja z prac nad modelem.
Fokker, którego budowałem to jedna z pierwszych maszyn tego typu Manfreda von Richthofena z Jasta 11 o numerze seryjnym 127/17.
Tradycyjnie pierwszym etapem było wykonanie wnętrza plus dodatkowo karabinów - wykonanych z części plastikowych i fototrawionych.
Po raz pierwszy na taką skalę wykonałem naciągi - także cięgna sterów we wnętrzu kabiny. Tu widać także dodatkową blaszkę Yahu dodającą szczegółów nielicznym przyrządom pokładowym.
Kolejnym etapem było nudne sklejenie, szpachlowanie i podkładowanie kadłuba wraz ze środkowym płatem - jakoś nie zachowały mi się tu żadne zdjęcia. Po tych mało zajmujących czynnościach wszystkie części które miały być płócienne (poza spodem skrzydeł i kadłuba) zostały pokryte kolorem AK RC Offwhite jako bazą dla dalszej pracy polegającej na wykonaniu imitacji streakingu - smug olejnej farby, którą pokrywane były fabrycznie wszystkie Fokkery. Streaking wykonany został farbami olejnymi Abteilung 504. Poniżej jedna z pierwszych wersji, bardziej zielona, jeszcze nie zabezpieczona lakierem, możliwe były zatem jeszcze modyfikacje efektu.
Kalkomania została umieszczona bezpośrednio na kolorze płótna (Offwhite), oleje są naniesione na napisy.
Poniżej widać ostateczną wersję streakingu wraz z pracą nad malowaniem oznaczeń od masek.
W międzyczasie spód został pomalowany na błękit Mr Color C???
Kolejnym etapem było stopniowe nakładanie koloru czerwonego - użyłem tutaj dedykowanego koloru MRP-250 Richthofen‘s Red
Powolny montaż detali...
Kolejny "smaczek" tego egzemplarza - na lewym dolnym skrzydle naklejona była płócienna łata - tutaj próba jej odtworzenia.
Całkiem w międzyczasie spróbowałem wykonać efekt technologicznego pofalowania powierzchni za pomocą różnicowania stopnia błyszczenia lakieru. Może nie wygląda to najgorzej, ale na gotowym modelu nic nie widać ;)
Kolejnym etapem, mocno dla mnie pionierskim były naciągi, szczególnie dały mi się we znaki cięgna przy sterach wysokości i kierunku. Użyte zostały tu żywiczne śruby rzymskie Gaspatch.
Osobnym rozdziałem było wykonanie w międzyczasie śmigła Axial. Jako baza posłużył siedmiowarstwowy fornir klejony na żywicy - półprodukt dostarczony przez trenera na warsztatach. Dalej na drodze obróbki mechanicznej udało się uzyskać, już za trzecim razem, w miarę poprawne śmigło. Drewniany element został pokryty kilkoma warstwami błyszczącego lakieru bezbarwnego a na końcu filtrem z odrobiną koloru clear yellow. Całość zwieńczyły żywiczne piasty Gaspatch.
Na sam koniec montażu zdarzył się niestety "mały" wypadek. W trakcie klejenia górnego płata złamałem jeden z zastrzałów - nie jest to jakoś bardzo rzucające się w oczy, ale jak się wie gdzie patrzeć, to niestety widać... Na razie tego nie ruszam, możliwe że kiedyś go zdemontuję i naprawię.
Komentarze
Prześlij komentarz