Tak całkiem niespodziewanie i w międzyczasie na warsztat trafił Tie Interceptor z Revella w nietypowej skali 1/90. Miał to być naprawdę szybki projekt, założeniem było zbudować model przez weekend, co poniekąd udało się zrealizować.
Model składa się zaledwie z dwudziestu paru części, ale ich odwzorowanie jest niezłe, mamy do dyspozycji całkiem przyzwoite wnętrze oraz figurkę pilota.
Powycinane i częściowo sklejone elementy wnętrza - prawie gotowe do malowania prezentują się następująco. Instrukcja zaleca kolor jasnoszary, ale po analizie "materiałów źródłowych" wnętrze powinno być czarne lub ciemnoszare. Poleci zatem RLM66. A ten chłopek? Kurcze, to będzie wyzwanie 😉
Dalej mamy pierwsze malowanie. Elementy kadłuba z tymi brzydkimi śladami po wypychaczach nie powinny być widoczne... Pilot pomalowany na kolor czarny przełamany odrobinę niebieskim.
Następnie poskładałem "płaty" (?). Model wydaje się być świetnie spasowany i przemyślany. Jedno miejsce wymaga odrobiny szpachli
I wspomniane miejsce zalane płynną szpachlą Mr. Hobby. Ta wielka szpara, pierwotnie mi się wydawało, że ma zniknąć, nawet udało się jedną z tych połówek odpowiednio nagiąć, ale wyglądało to paskudnie, bo obie części mają nieco inny obrys. Jednak po sprawdzeniu w instrukcji, taka szpara ma właśnie być.
Pierwsze przymiarki do całej bryły modelu - tu poskładane na sucho. Trochę mnie martwi że nie stoi prosto, tylko leci na "twarz". Może się jeszcze wyważy jak dojdzie środek.
Następnie "skrzydła" dostały podkład. Największym wyzwaniem chyba będzie teraz maskowanie.
W międzyczasie kokpit bardzo hojnie pociągnąłem czarnym washem, nadal RLM66 wydawał mi się za jasny. Środek kolorowany kredkami do weatheringu.
I wreszcie pilot. Jak na ograniczony czas i brak doświadczenia nie jest tak źle. Kolorowanki kredkami i akrylami Vallejo. Glowa jeszcze mokra - pociągnięta sidoluxem, wszak Imperium to błyszczące hełmy 😉
Pilot na miejscu. Jest czorno, mroczno, w końcu to Imperium 😉
A to niecodzienna wersja maskowania oszklenia - maskol w pisaku Molotow i wykałaczka. Po lewej jeszcze mokry, dopiero co położony maskol, po prawej właz po usunięciu nadmiaru maski wykałaczką. Maskol był tu możliwy do zastosowania ze względu na bardzo wysokie ożebrowanie oszklenia.
Pomalowane panele na płatach. Znów użyłem czarnej przełamanej delikatnie niebieskim. Zobaczymy jak wyschnie, czy jedna warstwa wystarczy.
A jednak nie wystarczyła ;) Druga warstwa.
A to stan na koniec drugiej nocy budowy. Tempo zabójcze ;)
Ze względu na "słabe" wyważenie modelu, postaram się nieco dociążyć kadłub. Niestety miejsca nie ma za wiele - downsizing w praktyce 😂😂 - do "silnika" wejdzie tyle plasteliny.
Kadłub w końcu sklejony. Spasowanie jest dobre, ale szlifowanie będzie niezbędne, zobaczymy czy szpachla też.
Dalej robota której się bałem - maskowanie. Strasznie żmudne i czasochłonne to było.
Zapodkładowane wszystko, skrzydła ponownie, bo ten czarny był za ciemny na preshadnig. Łączenie kadłuba do bani w paru miesjcach, wymagałoby paru dni dłubania, a czasu nie ma ;) Na szczęście są to parumilimetrowe odcinki.
Dalej zrobiłem przygotowanie pod kolor bazowy - preshading i maziaki amerykańskimi intermediate blue i navy blue.
Wreszcie kolor bazowy, użyłem Medium Sea Grey RAF.
Po zdjęciu masek panele dostały czarny wash, który zakrył minimalne podjazdy pod maski i uwypuklił fakturę.
W tym miejscu brakło czasu na dalszą dokumentację zdjęciową, deadline gonił ;) Po nałożeniu szarego washa na całość modelu z pominięciem paneli, zdjęciu masek i poskładaniu modelu "do kupy" mamy prawie gotowy myśliwiec. Niestety mimo prób wyważania, dalej nie stoi.
Wkrótce, po dograniu paru szczegółów, galeria gotowego modelu.
Komentarze
Prześlij komentarz