Me-163B 1/72 Academy
Dla odmiany cały warsztat na raz. Takie rzeczy tylko teraz przy "zewnętrznej" motywacji jednej z grup modelarskich na FB.
Do roboty trafił mocno już zleżały Me-163B Komet z Academy 1/72. W zasadzie to (już) nie moja skala, ale jedyna opcja, aby się wyrobić w tydzień :). Model będzie prosto z pudła, zapewne dorobię jakieś drobiazgi typu pasy oraz lufy działek. Planuję wykonać jednolite czerwone malowanie Me-163B prototyp V41, na którym latał Wolfgang Späte w drugiej połowie 1943 roku - kalkomania będzie pochodzić z modelu Hellera. Kolorystyka miała być bezpośrednim nawiązaniem do Manfreda von Richthofena czyli "Czerwonego Barona". Späte był dowódcą EK16, szkolnej jednostki mającej za zadanie przygotować pilotów do używania nowej broni. Jako weteran był odpowiedzialny za opracowanie taktyki użycia Me-163.
Z powodu ograniczenia czasowego do tygodnia, na pewno na tę chwilę nie będę robił wózka dołączonego do modelu.
Po zawashowaniu i przyklejeniu do reszty kabiny wygląda to tak:
Uwypuklenie szczegółów, jak na fotce poprzedniej - czyli wash. Tu elementy przygotowane do montażu. Tablicy przyrządów to po zamknięciu połówek kadłuba prawie nie widać, po założeniu owiewki zniknie to prawie całkiem...
Posklejane wnętrze. Jak na brak blaszek, to jestem nawet zadowolony. Może nawet zrobię otwartą kabinę? Zobaczymy jak wyjdzie szyba przeciwpancerna...
Druga strona jeszcze mokra. Powoli widać jak się za kalkę "bierze" Mr. Mark Softer Neo. Pod spodem Mr.Mark Setter Neo.
I pozostałe fotki prawie gotowej pracy - tu i ówdzie musi jeszcze podeschnąć.
Do roboty trafił mocno już zleżały Me-163B Komet z Academy 1/72. W zasadzie to (już) nie moja skala, ale jedyna opcja, aby się wyrobić w tydzień :). Model będzie prosto z pudła, zapewne dorobię jakieś drobiazgi typu pasy oraz lufy działek. Planuję wykonać jednolite czerwone malowanie Me-163B prototyp V41, na którym latał Wolfgang Späte w drugiej połowie 1943 roku - kalkomania będzie pochodzić z modelu Hellera. Kolorystyka miała być bezpośrednim nawiązaniem do Manfreda von Richthofena czyli "Czerwonego Barona". Späte był dowódcą EK16, szkolnej jednostki mającej za zadanie przygotować pilotów do używania nowej broni. Jako weteran był odpowiedzialny za opracowanie taktyki użycia Me-163.
Z powodu ograniczenia czasowego do tygodnia, na pewno na tę chwilę nie będę robił wózka dołączonego do modelu.
Dzień 1
Zaczynamy od malowania elementów wnętrza. Plankton przygotowany do malowania - RLM 66. Druga tablica przyrządów, mimo jednomiejscowej wersji samolotu, będzie służyć do testów.
Tutaj po pomalowaniu RLM 66 Gunze Mr. Color C116. Na zdjęciu widoczny też jedyny element (stożek wylotowy silnika) malowany w ramce, a także jedyny potraktowany pędzlem, kolorem "gun metal", tym razem olejnym Humbrolem.
Dzień 2
Bardzo dawno nie kolorowałem samodzielnie tablicy przyrządów. Od pewnego czasu wybór blaszek jest tak duży, że dobieram wręcz modele tak, aby były do niego blaszki, najlepiej kolorowe Eduardy ;). Troszkę jednak od ostatnich kolorowanek się nauczyłem i poznałem nowe techniki, więc nie wyszło chyba źle :) Całość będzie jeszcze potraktowana delikatnym washem, powinno to trochę unaturalnić wygląd.
I w zbliżeniu:
A sam kokpit? Po pierwsze po pogrzebaniu w książkach i sieci mam wątpliwość, czy w tak wczesnym samolocie wnętrze nie powinno być malowane RLM02 zamiast RLM66. Zdjęciowej dokumentacji potwierdzającej tę tezę nie znalazłem, ale raczej lepszej jakości fotki to egzemplarze muzealne lub generalnie późne wersje - zostanę jednak przy bazowym RLM66. Na pewno trzeba będzie zróżnicować kolorystkę - na początek coś w rodzaju brązowego użyje do pomalowania zbiorników paliwa. A jak to zbiorniki paliwa w kokpicie? Ano w takim niewielkim samolocie upchano zbiorniki gdzie się dało i pilot miał po bokach dwa 60-litrowe zbiorniki paliwa T-Stoff (nadtlenek wodoru). Dzielni ludzie tym latali... Na wszystkich fotkach tablica przyrządów jest szara RLM66, nie ma ma wydzielonej strefy zegarów malowanej na czarno, jak sugeruje instrukcja. Pasy wglądają na jasnoszare i takie też dorobię z taśmy klejącej.
Wracając do zbiorników w kabinie - na dostępnych zdjęciach boczne zbiorniki paliwa wyglądają jak przykryte jakąś matą lub farbą kauczukową (gumową?) w kolorze brązowym - nie udało mi się znaleźć co to za materiał - wygląda na mocno porowaty. Stąd do pomalowania tego elementu użyłem bardzo gęstej farby brązowej (dokładnie brytyjskiego Dark Earth), którą traktowałem pędzlem w trakcie schnięcia, aż zrobiły się wyraźne smugi. Część elementów w kokpicie pomalowałem jednak na RLM02 - tak mi się na większości zdjęć, że np. obejmy na zbiornikach były mocno jaśniejsze i wyglądały nieco "zielonkawo". Pasy pilota wykonałem z taśmy Tamiya o dwóch grubościach, trzeba je jeszcze dopracować, w szczególności klamry, ale chyba sobie odpuszczę pierwotnie zaplanowane dorabianie drucików - kabinę i tak planuję zamknąć. Na zdjęciu poniżej elementy wnętrza pokolorowane, czekają na montaż oraz washa.
Wracając do zbiorników w kabinie - na dostępnych zdjęciach boczne zbiorniki paliwa wyglądają jak przykryte jakąś matą lub farbą kauczukową (gumową?) w kolorze brązowym - nie udało mi się znaleźć co to za materiał - wygląda na mocno porowaty. Stąd do pomalowania tego elementu użyłem bardzo gęstej farby brązowej (dokładnie brytyjskiego Dark Earth), którą traktowałem pędzlem w trakcie schnięcia, aż zrobiły się wyraźne smugi. Część elementów w kokpicie pomalowałem jednak na RLM02 - tak mi się na większości zdjęć, że np. obejmy na zbiornikach były mocno jaśniejsze i wyglądały nieco "zielonkawo". Pasy pilota wykonałem z taśmy Tamiya o dwóch grubościach, trzeba je jeszcze dopracować, w szczególności klamry, ale chyba sobie odpuszczę pierwotnie zaplanowane dorabianie drucików - kabinę i tak planuję zamknąć. Na zdjęciu poniżej elementy wnętrza pokolorowane, czekają na montaż oraz washa.
Dzień 3
Dzisiejsze etapy pośrednie obejmowały montaż i "podrasowanie" wnętrza. Przede wszystkim fotel dostał sprzączki pasków wykonane z resztek blaszek, pasy zostały również nieco docięte.
Po zawashowaniu i przyklejeniu do reszty kabiny wygląda to tak:
Uwypuklenie szczegółów, jak na fotce poprzedniej - czyli wash. Tu elementy przygotowane do montażu. Tablicy przyrządów to po zamknięciu połówek kadłuba prawie nie widać, po założeniu owiewki zniknie to prawie całkiem...
Posklejane wnętrze. Jak na brak blaszek, to jestem nawet zadowolony. Może nawet zrobię otwartą kabinę? Zobaczymy jak wyjdzie szyba przeciwpancerna...
A tak wygląda stan na koniec dnia - posklejane skrzydła, kadłub i ogon. Gdzieniegdzie udało się położyć szpachlę. Spasowanie jest niezłe, drobny kłopot jest na łączeniu połówek kadłuba, montaż ogona też może sprawić trochę niespodzianek. Największym dotychczas babolem Academy, było jakieś nienaturalne zgrubienie na płacie, z którego ma wychodzić rurka Pitota. Trzeba było to zeszlifować a otwór zaszpachlować, bo "się zrobił" za duży.
Dzień 4
Przed zamknięciem kabiny dorobiłem jeszcze jedną rzecz, która nawet przy zamkniętej owiewce będzie dobrze widoczna. Szklana płyta pancerna przed oczami pilota była od zewnątrz mocowana na wspornikach, widać je dokładnie na niektórych zdjęciach samolotu. Wsporniki wykonałem ponownie z resztek blaszek.
Całość dalej udało się posklejać, samolot prawie gotowy do malowania, obróbki wymaga jeszcze połączenie skrzydeł z kadłubem i parę drobiazgów. Model jest faktycznie świetnie spasowany, jedyne drobne kłopoty i większa ilość szpachli były potrzebne przy łączeniu kadłuba z ogonem - ale i tak ta ilość była symboliczna. W celu przyspieszenia prac równolegle sklejam i maskuję przygotowując model do malowania. Jak widać jednak owiewka będzie jednak zamknięta, taka stercząca na bok to się gotowa urwać ;).
W międzyczasie przygotowane do malowania elementy podwozia:
Dzień 5
Przechodzimy do ciekawszych rzeczy, czyli malowania. Niestety najpierw trzeba było jeszcze popracować szpachlą i gąbkami ściernymi. Niektóre linie i nity wymagały pogłębienia czy odnowienia.
W pierwszym etapie malowania poszedł podkład Mr.Hobby SF-286 Mr. Surfacer 1200 - używam go standardowo od pewnego czasu. Niestety wyszły tu niedoskonałości klejenia i szpachlowania, na tyle jednak niewielkie, że sobie odpuściłem. Tu góra samolotu.
A tu dół:
W między czasie na boku zrobiłem sobie testy preshadingu kolorem szarym (Ocean Gray) i brązowym (Dark Earth) - nieco delikatniej wyszło brązem. Celowo oboma kolorami zrobiłem "kleksy", żeby zobaczyć jak takie "niesubtelne" niedoskonałości kryje czerwony.
Nieco delikatniej wyszło brązem. Docelowo na Komecie od góry to wygląda tak:
A od dołu:
Całość wreszcie została pomalowana na czerwono RLM23 farbą Mr. Color C114.
Inne ujęcie, już po przeniesieniu do szafy na schnięcie, ze słabszym światłem, ale z lampą ;)
Dzień 6
Tak to wygląda po wyschnięciu. Coś się tam "zrobiło" nieładnego na płacie, na spodzie też. Ale i tak planowałem jeszcze jedną cienką warstwę czerwonego dla wyrównania.
To wspomniana kolejna warstwa czerwonego:
A po wyschnięciu model przygotowujemy pod kalki - ciągniemy błyszczącym Mr. Color.
Dzień 7
No to jedziemy z kalkomaniami. Chyba są nieco zleżałe, niektóre się strzępią na krawędziach, ze dwie się rozleciały a niektóry siadły bardzo ładnie. Nie docinam bardzo dokładnie, ze względu na to strzępienie. Swastyka pochodzi z zestawu Techmodu. Na fotce widać wkład "młodzieży" w model - klockowa podstawa do utrzymania modelu na boku. Niestety młodzież nie przejawia jakichkolwiek zainteresowań w kierunku rozszerzenia pomocy ojcu ;)
Druga strona jeszcze mokra. Powoli widać jak się za kalkę "bierze" Mr. Mark Softer Neo. Pod spodem Mr.Mark Setter Neo.
Troszkę pracy "na boku". Jako że będę robił uzbrojony prototyp z 1943, będzie to wymagało dorobienia luf działek. Wczesne uzbrojenie Me-163 obejmowało dwa działka MG-151/20, których lufy były dłuższe niż późniejszych seryjnych MK-108. Lufy wykonałem z igły lekarskiej, każda została delikatnie sfrezowana, aby uzyskać przy wylocie efekt rozszerzonego "kielicha". Tu na fotce 3 sztuki z jednej igły. Do frezu użyłem multiszlifierki, ale na odwrót - igła była zamocowana w szlifierce i obracała się trąc o tarczę do cięcia metalu.
Z innych pobocznych prac - koła. Tutaj po brudzeniu pigmentami, przed położeniem utrwalacza. Felgi zostają czarne, ale będą błyszczące.
Wracając do głównej bryły - kalki zostały pociągnięte ponownie bezbarwnym Mr. Colorem.
Na koniec dnia udało się położyć wash - seria fotek z różnej perspektywy:
Dzień 8
Wyjeżdżamy poza przyjęty tydzień, ale inaczej się nie dało ;) Bezbarwny matowy na wykończenie powierzchni modelu.
Niestety nie obyło się na koniec bez kłopocików... Oto maskowanie głównej owiewki zeszło z całą owiewką :| W efekcie nie będzie już tak eleganckiego dopasowania, co gorsza chyba przy powtórnym klejeniu coś się podziało na krawędzi i szkło się delikatnie przymatowiło. Szkoda :(
No i koniec. Zwracam uwagę na wisie... a nie, antenkę na wisience. Nie sądziłem, że to się uda - żyłka 0.08mm jako antena na maszcie. Ładnie tu widać też dorobioną lufę.
I pozostałe fotki prawie gotowej pracy - tu i ówdzie musi jeszcze podeschnąć.
Galeria gotowego modelu w następnym wpisie.
Komentarze
Prześlij komentarz